Dlaczego makrobiotyka?

Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.


piątek, 6 kwietnia 2012

Wegański miodownik, czyli Słodownik ;)


Kiedyś piekłam miodownik w wersji niewegańskiej, a ponieważ uwielbiam wszelkiego rodzaju wypieki postanowiłam wymyślić przepis bez jajek, masła i mleka. Ciasto jest oczywiście słodzone, bo to wersja "na bogato", czyli świąteczna.


Składniki:
- 3 filiżanki pełnoziarnistej mąki orkiszowej
- 1/2 filiżanki mleka sojowego/ryżowego/orkiszowego itp.
- 1/2 filiżanki nierafinowanego oleju (np. ryżowego lub sezamowego)
- 1/2 filiżanki cukru Muscovado (nierafinowany, organiczny)
- 1/2 filiżanki orzechów włoskich
- 2 pełne łyżki melasy buraczanej lub naturalnego słodu (np. ryżowego, orkiszowego)
- opakowanie proszku do pieczenia Weinsteinbackpulver
- szczypta soli
Ponadto, do przełożenia ciasta będziemy potrzebować budyń waniliowy i powidła śliwkowe.


Mąkę, proszek do pieczenia, szczyptę soli, zmielony w blenderze na proszek cukier muscovado i uprażone na suchej patelni i posiekane orzechy wsypujemy do miski i wszystko dokładnie mieszamy.
Melasę/słód rozpuszczamy w rondelku podgrzewając na małym ogniu, aż staną się bardzo płynne.
Melasę/słód, mleko i olej wlewamy do mąki i pozostałych składników i miksujemy mikserem. Gdy składniki się połączą wyrabiamy ciasto dłońmi do uzyskania jednolitej gładkiej masy.
Wstawiamy do wysmarowanej olejem i posypanej mąką okrągłej formy. Formę umieszczamy w nagrzanym do 180 stopni piekarniku. Pieczemy 30 minut na termoobiegu. trzeba pilnować, żeby ciasto się nie przypaliło. gdyby wierz za bardzo się przypiekał, termoobieg należy wyłączyć.
W tym czasie przygotowujemy budyń. Zasadniczo postępujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu, ale zamiast mleka krowiego stosujemy sojowe i stosujemy go mniej (1,5 szklanki zamiast 2). Szklankę mleka zagotowujemy, a do drugiej wlewamy mleka do połowy i rozrabiamy w nim budyń, który następnie wlewamy do gotującego mleka.
Mieszamy energicznie, żeby nie powstały grudki. Gdy budyń zgęstnieje odstawiamy go do przestygnięcia.
Gdy ciasto będzie już upieczone i nieco ostygnie, przekrawamy je wzdłuż na 3 warstwy. Na każdą warstwę wykładamy masę budyniową, a na niej rozsmarowujemy powidła śliwkowe. 
Odstawiamy na parę godzin, żeby smaki się przegryzły, a my przy okazji poćwiczymy silną wolę, żeby nie rzucać się od razu na ten smakołyk!

czwartek, 5 kwietnia 2012

Sałatka makaronowa z ciecierzycą

Myślę, że tę sałatkę można z powodzeniem zaserwować na świąteczne Wielkanocne śniadanie, zamiast tradycyjnej sałatki warzywnej z jajkiem. Ma fajny włoski smak i jest bardzo lekka.


Składniki:
- szklanka ugotowanej ciecierzycy
- ugotowane na parze różyczki brokuła
- szklanka ugotowanego na sposób al dente makaronu gryczanego (lub innego pełnoziarnistego makaronu)
- 2 ząbki czosnku
- suszone pomidory
- zioła prowansalskie i bazylia
- oliwa z oliwek

Na rozgrzanej oliwie podsmażamy czosnek i pomidory (jeśli są ze słoika, w oleju, to wykładamy je bezpośrednio, a jeśli są suszone, w paczce, to najpierw musimy je przez kilka-kilkanaście minut moczyć w wodzie). Dodajemy cieciorkę i przyprawy i wszystko razem dusimy przez ok 10 minut na małym ogniu.
Składniki przekładamy do miski. Dodajemy makaron i brokuł i wszystko mieszamy.
Smacznego!

środa, 4 kwietnia 2012

Cykoria zapiekana z warzywami (cd. ajurwedyjskich inspiracji)

Wprawdzie z każdym dniem robi się coraz cieplej, ale nadal zdarzają się w pogodzie "gorsze momenty" i niskie temperatury. Na takie właśnie dni polecam zapiekankę z cykorii i warzyw na sposób indyjski. Jest ona odpowiednia dla wszystkich typów konstytucji.

Składniki (porcja dla 2-3 osób):
- 2 cykorie
- 2 duże marchwie
- 2-3 łodygi selera naciowego
- 1 cebula
- oliwa
- kilka łyżek mleka sojowego
- przyprawy: po 1/2 łyżeczki ziaren gorczycy, kolendry i nasion kopru włoskiego, 1/4 łyżeczki ziaren kminu 
rzymskiego,
- 1 łyżka soku z cytryny

Cykorię opłukujemy, liście rozdzielamy i gotujemy do miękkości na parze.
Cebulę i seler kroimy na drobne kawałki, a marchwie ucieramy na tarce.
Na patelni rozgrzewamy oliwę i wrzucamy przyprawy. Gdy ziarna zaczną podskakiwać dodajemy warzywa i smażymy przez kilka minut pod przykryciem, aż puszczą sok. Wtedy dolewamy nieco mleka sojowego i jeszcze przez chwilę wszystko razem dusimy na małym ogniu.
Liście cykorii przekładamy do wysmarowanego oliwą naczynia żaroodpornego. 
Na każdym liściu umieszczamy farsz warzywny. Całość polewamy sokiem z cytryny i przykrywamy warstwą liści cykorii.
Zapiekamy ok. 20 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni.
Smacznego!

niedziela, 1 kwietnia 2012

Zobacz co się dzieje w kurniku!

Ktoś, najprawdopodobniej w USA, wpadł na szalony moim zdaniem pomysł, by dzień po dniu, przez całą dobę nagrywać życie swoich zwierząt. I nie chodzi tutaj bynajmniej o psy ani koty. Tylko o kury i kaczki!
Gdzieś została umieszczona kamerka, która rejestruje "live" co się dzieje w kurzej zagrodzie i w stawku z kaczkami. Oczywiście jest nie tylko video, ale też audio, więc można poczuć się jak na prawdziwej wsi. Super!!!
Link strony The chicken yard dostaliśmy od sąsiada - ubawiłam go niegdyś moim pomysłem, by na ogródku trzymać kurę, która się godnie zestarzeje (taki przewrotny plan, by zamiast dla jajek, trzymać kurę dla ozdoby). Nie mamy jednak wystarczająco dobrych warunków, aby taki pomysł zrealizować - trzeba będzie z tym poczekać, aż wyprowadzimy się na prawdziwą wieś i sąsiedzi będą w miarę daleko. 
Póki co zadowalam się podglądaniem życia w amerykańskim kurniku. Wierzcie mi, że dzieje się tam tyle, co w niejednym serialu obyczajowym.
Link umieszczam na stałe w sekcji "Tutaj warto zajrzeć".
Bo warto!